Twoje marzenia umarły, bo bałeś się wyjść poza schemat.
Ile razy budziłeś się z myślą, że to nie jest życie, o którym marzyłeś? Ile razy poczułeś ukłucie w sercu, kiedy zobaczyłeś kogoś, kto odważył się zrobić krok w stronę swoich pragnień, podczas gdy ty zostałeś w miejscu? Prawda jest bolesna: marzenia nie umierają same. To my je zabijamy – codziennie, odkładając je na później, chowając pod warstwą wymówek i zamykając w szufladzie pełnej schematów. Współczesne czasy dają nam wszystko – dostęp do wiedzy, możliwości, technologii, ludzi. Żyjemy w epoce, w której jeden pomysł, jedno działanie, jedna odważna decyzja może zmienić całe życie. A mimo to większość ludzi tkwi w złudnym poczuciu bezpieczeństwa. Chodzimy tymi samymi ścieżkami, które wydeptali inni: szkoła, praca, kredyt, rutyna. Schemat wygląda ładnie na papierze, ale w środku czujemy pustkę. Bo życie w schemacie daje stabilizację, ale zabija wolność i odwagę.
Pomyśl, jak wiele marzeń miałeś jako dziecko. Byłeś pełen wyobraźni, wierzyłeś, że wszystko jest możliwe. Chciałeś podróżować, tworzyć, zmieniać świat. A później pojawił się głos społeczeństwa: „to się nie opłaca”, „musisz być realistą”, „najpierw obowiązki, potem przyjemności”. Powtarzane w kółko kłamstwa w końcu stały się twoją prawdą. I tak odłożyłeś swoje marzenia na półkę. A kiedy odkładasz je wystarczająco długo, zaczynają się kurzyć, tracić blask i w końcu umierają.
Tu właśnie pojawia się flondrianizm – filozofia, która przypomina nam, że odkładanie marzeń to największe oszustwo wobec samego siebie. Marzenia nie przychodzą do nas przypadkiem. One rodzą się w naszej głowie jako iskra energii, która niesie w sobie potencjał realizacji. Skoro pomysł zrodził się w tobie, to znaczy, że masz w sobie także moc, by go zrealizować. Flondrianizm nawołuje, by nie czekać na idealny moment, bo taki nigdy nie nadejdzie. Masz działać tu i teraz, bo każdy dzień zwlekania to krok w stronę życia, którego nie chciałeś. Marzenia są jak goście – jeśli nie otworzysz im drzwi, pójdą dalej i zapukają do kogoś innego.
Żyjemy w epoce, w której codziennie widzimy ludzi realizujących swoje pasje w mediach społecznościowych. Jedni zakładają własne firmy, inni podróżują, jeszcze inni tworzą sztukę, muzykę, książki. I choć łatwo wpaść w zazdrość, warto zrozumieć, że to nie „oni mieli szczęście”. To oni odważyli się zrobić krok poza schemat. Zaryzykowali, a ty w tym czasie przekonywałeś siebie, że jeszcze „nie teraz”.
Prawda jest taka, że nie istnieje idealny moment. Nie będziesz bogatszy, mądrzejszy, pewniejszy siebie, dopóki nie zaczniesz działać. Twoja siła rodzi się z ruchu, nie z czekania. Marzenia umierają wtedy, gdy traktujesz je jak bajki zamiast jak projekty do zrealizowania. Nie potrzebujesz od razu wszystkiego wiedzieć – wystarczy, że zaczniesz od pierwszego kroku. Pomyśl, co się stanie, jeśli za pięć lat obudzisz się dokładnie w tym samym miejscu, z tymi samymi wymówkami, z tym samym poczuciem niespełnienia. To właśnie czeka tych, którzy wolą schemat niż marzenia. Ale jeśli dziś odważysz się zrobić coś wbrew lękowi – napisać pierwszą stronę książki, nagrać pierwszy film, otworzyć własny projekt – za pięć lat będziesz żył życiem, które dla innych jest marzeniem.
Twoje marzenia nie zniknęły. One czekają, aż dasz im szansę. Czekają, aż przestaniesz się tłumaczyć i uwierzysz, że jesteś stworzony do czegoś więcej niż przeciętność. Każdy dzień, w którym odważysz się zrobić krok ku nim, przywraca im życie. Nie pozwól, by umarły, bo wtedy umrze też część ciebie.


Komentarze
Prześlij komentarz